Dzisiaj jak pewnie i w Polsce za oknem pada śnieg. Usiadłam do napisania tego posta opatulona kocem i z kubkiem gorącej malinowej herbaty(mniam). Całkiem miło, ale ja już chcę usiąść przy otwartym oknie, czuć lekki ciepły wietrzyk a nie oglądać jakże już nudny biały puch...
Chociaż tego nie widać jest wiosna. Nie pozostaje nic innego jak zabrać się za porządki, remonty czyli ogólnie zmiany.
Kobieta w ciąży ma podwójne parcie na zmiany. Na pewnym etapie zdałam sobie sprawę,że jeśli teraz nie zrobię pewnych zmian w domu( które już od dłuższego czasu chodziły mi po głowie) to później już nie dam rady.
Podzieliłam remont na etapy: salon, sypialnia i wisienka na torcie czyli pokój dla mojej Małej Księżniczki.
Oznajmiłam mojemu mężczyźnie ,że już czas zacząć. Biedny z pewnym przerażeniem w oczach zgadza się na moje wszystkie pomysły. Przeczytał gdzieś w książce o ciąży,że kobiety w błogosławionym stanie są niebezpieczne i woli nie ryzykować
Wczoraj zaczęliśmy malować salon niestety zapomniałam zrobić zdjęć przed. Wrzucę Wam parę fotek jak już jesteśmy w trakcie a potem efekt końcowy. Już się nie mogę doczekać dekorowania, to moje ulubione zajęcie.
Na chwilę obecną wygląda to tak:
Troszkę niewyraźnie ale uwierzcie nie ma na co patrzeć.
Idę walczyć dalej , trzymajcie za mnie kciuki. Pozdrawiam ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz